Auto Komis Jan Ciesiółka - czyli wyłudzenie na własne życzenie

19 Sep 2016 | Adam Przymusiała

Historia zaczęła się niewinnie, ruszyliśmy niedzielnym, późnym popołudniem (14 sierpnia 2016) z Magdą i Antkiem z Łodzi na obóz harcerski pod Gorzów Wielkopolski. Wszystko szło gładko do czasu, gdy na autostradzie między Koninem, a Wrześnią zapaliła się kontrolka od silnika, wyłączył się tempomat, a sam silnik nagle zaczął pracować bardzo nierówno. Na postoju okazało się. że cały samochód wpada w wibracje, a żaden ze znanych mi (ani przejeżdżającemu obok kierowcy lawety) sposobów naprawy nie zadziałał.

Dość szybko rozpoczęliśmy poszukiwania mechanika przez Google. Najpierw we Wrześni, potem w Poznaniu. Niestety, nikt nie odbierał telefonów (wieczór w połowie przedłużonego weekendu zrobił swoje). Dopiero w połowie drogi Września - Poznań udało nam się dodzwonić pod numer 502 159 320 do “Auto Komis Jan Ciesiółka”. Sympatyczny rozmówca powiedział żebyśmy się dostali do Poznania i spotkali przy rondzie Śródka (tu powinna zapalić się pierwsza lampka - dlaczego nie w warsztacie?) gdzie przyjrzy się usterce. Byliśmy na miejscu ok. 23. Panowie (we dwóch) przybyli punktualnie, szybko zdiagnozowali usterkę, oznajmili że jeden z cylindrów nie działa i może to być kwestia części A (koszt 280 pln) lub usterki części B (koszt ~500 pln) i kategorycznie zabronili kontynuacji podróży ze względu na możliwe uszkodzenie silnika.

Jako że:

  • bardzo mi zależało żeby dostać się jak najszybciej na obóz gdzie Magda miała prowadzić zajęcia dwa dni później,
  • Antek zdążył już się obudzić i nie było czasu na długie zastanawianie się co dalej,
  • panowie oznajmili że dnia następnego (15 sierpnia) mogą nam szybko naprawić samochód, muszą tylko dostać zaliczkę na części w wysokości 300 pln (kolejna czerwona lampka).

Podjęliśmy decyzję, że skorzystamy z AC które zapewni nam nocleg, (zamiast auta zastępczego i kontynuacji podróży) a lawetą (ku uciesze Antka ;) ) odstawimy auto do warsztatu na Hawelańską w Poznaniu. Panowie wzięli gotówkę i odjechali, my poczekaliśmy pół godziny na transport i pojechaliśmy za panem Markiem i jego kierowcą. Niestety, po dotarciu na miejsce okazało się, że wszystko zamknięte na cztery spusty, nikt na nas nie czeka, a panowie już nie odbierają telefonu. Po chwili konsternacji, zabraliśmy się lawetą do odległego o 14 km Przezmierowa, na nocleg do hotelu.

Rankiem, numer kontaktowy milczał, nikt nie odbierał od nas połączeń (poza dwoma przypadkami innego kontaktu ze strony który tłumaczył się, że nie wie dlaczego wspólnik nie odbiera i że zaraz oddzwoni). Po n-próbach telefon stał się głuchy i od razu kierował do poczty głosowej. Sytuacja ciągnęła się do 14:00 kiedy w międzyczasie postanowiliśmy znaleźć innego mechanika. Niestety wszytko było zamknięte, jedynie znajomy mojego przyjaciela z Przezmierowa odebrał telefon i zgodził się obejrzeć auto - niestety stwierdził, że nie ma właściwych części i odjechał.

Po 14-nastej podjąłem decyzję, że będę się lawetować do Łodzi, (pokrywając z własnej kieszeni przejazd dnia wcześniejszego, wykorzystując AC do przejazdu do Łodzi. Musiałem dołożyć do lawety 430 pln) a Magda z Antkiem i bagażami zabrali się z Maćkiem który w tym czasie był w Poznaniu na obóz.

Z trasy napisałem SMS-a o treści:

“Nie wiem jak mam to wszystko rozumieć. Zamawiam w takim razie lawetę do Łodzi i tam będę naprawiać samochód. Jak będę pod koniec tygodnia w Poznaniu zgłoszę się po te 300 pln zaliczki (Ew. Proszę o przelew na rachunek: …”

I tu, o dziwo przyszła odpowiedź która rozłożyła mnie na łopatki:

“300zł to koszt przyjazdu oraz diagnoza. Części to koszt 920pln netto + wymiana 170pln netto Warsztat czynny od środy ok godz 8:00 Pozdrawiam Buczka Cars”

Nie dość że Panowie zmienili umowę, sprawili że straciłem pół dnia, nie odbierali telefonów to teraz przemnożyli kosz (300 pln na 1.340 pln brutto)!

Odpisałem że:

“Dziękuje za odpowiedz! Po przesłuchaniu nagrania z kamery samochodowej (mikrofon zbiera zaskakująco dobrze, polecam) sprawdziłem ze umawaliśmy sie na zaliczkę na cześć za 280 pln (z robocizna, bez kosztów dojazdu/diagnozy). Uważam ze za wykonana prace (dojazd w niedziele za co jestem wdzięczny!) należy sie zapłata (no ale nie w takiej wysokości, max. 50 pln brutto) w szczególności ze brakiem kontaktu naraziliście moja rodzine na duże problemy (podjęlibyśmy inna decyzje z AC). Jako ze jest to auto firmowe musze mieć na wszystko fakturę (dane wyślę pozniej). Pozdrawiam!”

oraz

“Proszę o wystawienie faktury na dane […] i wysłanie na adres […]. ps. Nadal uważam ze suma jest grubo zawyżona. Proszę o zmniejszenie sumy i zwrot zaliczki w szczególności ze diagnoza okazała się błędna. Rozłączyła sie jedna złączka przy cylindrze - warsztat w Łodzi naprawił wszystko za 140 pln brutto (razem z diagnozą).”

Cisza.

Po kilku dniach znowu się odezwałem:

“Dzien dobry! To jest ostatnie wezwanie do wystawienia faktury. Proszę je potraktować poważnie.”

I tu znowu odpowiedź hit:

“Za co?”

Gdzie odpowiedziałem że:

“Szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia “za co” (bo diagnoza była błędna, i miała byc darmowa tak jak dojazd). Byłem w potrzebie i głupio zrobiłem dając zaliczkę - u mnie w branży to normalne, u Państwa widzę że nie. Czuje się naciągnięty na 300 pln przez Panow, jednak jak już macie moje pieniądze to ja oczekuje faktury.”

Oprócz tego, że chłopaki naciągnęli mnie na 300 pln, straciłem dzień, dodatkowe paliwo na powrót tą samą trasą, 430 pln na lawetę to jednak jestem im wdzięczny, że nie otworzyli warsztatu tak jak się umówiliśmy. Gdyby tak się stało to bez problemu policzyliby mnie na te 1.300 pln zamiast 140 które zapłaciłem w Łodzi ;).

Nie wiem jak to wszystko się skończy, bo niestety nie zostałem potraktowany poważnie i do tej pory nie otrzymałem faktury ani odpowiedzi.

ps.

Post powstał z jednej strony auto-terapeutycznie, a z drugiej w gwoli ostrzeżenia innych aby omijali tą ekipę szerokim łukiem. Szkoda by było gdyby jeszcze ktoś się na nich “naciął”.


Dodaj komentarz!

Czytaj dalej:

03 Sep 2016
Focus w biznesie - czego można nauczyć się od mojego psa
Czytaj dalej